O świcie 1 września 1939 roku Niemcy zbombardowali Wieluń, a pancernik Schleswig-Holstein otworzył ogień w kierunku Westerplatte. Rozpoczęła się II wojna światowa, a Polacy stanęli do wyniszczającej walki. 83 lata po tych wydarzeniach pamiętamy o najkrwawszym konflikcie XX wieku.
Dzień, który miał być jak każdy inny. Zwyczajny piątek.
Dzień, który zmienił bieg historii.
Dzień, w którym życie wielu ludzi uległo drastycznej zmianie.
Napaść na Westerplatte, walka polskich żołnierzy i cywilów, terror, zniszczenia miast i wsi, ewakuacje ludności…
Śmierć, strach, rozłąka z najbliższymi…
Data, która na zawsze wpisała się w pamięci – 1 września 1939 r.
Bo ważne jest, żeby pamiętać.
I trzeba pamiętać, żeby wiedzieć.
"Dziś idę walczyć, Mamo!"
1 września przypada także 78. rocznica śmierci Barbary Drapczyńskiej, żony Krzysztofa Kamila Baczyńskiego - Patrona naszej szkoły.
Basia w czasie Powstania Warszawskiego pracowała jako ochotniczka w szpitalu przy ulicy Mariańskiej. Agnieszka Cubała w książce „Miłość ’44” relacjonuje: „Chodziła po domach, zbierając dla rannych żywność i papierosy. Nie miała jednak żadnych wieści od Krzysia, co bardzo ją niepokoiło”.
Zapewne przeczuwała najgorsze, lecz nie traciła nadziei. Nie mogła sobie na to pozwolić, bo – jak twierdziła później jej matka – była w ciąży. Szukała męża, by podzielić się z nim dobrą nowiną i przekonać się, że jest bezpieczny. Nigdy nie dowiedziała się na pewno, że jej poszukiwania nie mają sensu. Nikt nie odważył się przekazać jej tragicznej wiadomości.
Podczas jednego ze swoich „rajdów” pod koniec sierpnia została zraniona w głowę odłamkiem szkła, wyrzuconym w powietrze podczas bombardowania. Tylko kilka kroków dzieliło ją od kamienicy, w której mieszkali jej rodzice. Parę dni później, 1 września 1944 roku zmarła. Podobno w ostatnich chwilach ściskała kurczowo tomik poezji męża i powtarzała: „Idę do ciebie, już idę”.
Według Feliksy Drapczyńskiej, ukochany towarzyszył Barbarze w tej ostatniej drodze. Agnieszka Cubała opisuje: „W nocy, bezpośrednio przed śmiercią córki, matka miała sen. Do Basi przyszedł w nim Krzysztof. Nakrył ją całą swoim płaszczem, a potem zabrał ją ze sobą”.
Śmierć nie zdołała jednak rozłączyć tej niezwykłej pary. Ciało Krzysztofa Kamila Baczyńskiego zostało ekshumowane w styczniu 1947 roku. Ostatecznie tragicznie zmarły poeta spoczął obok swojej żony i nienarodzonego dziecka we wspólnym grobie na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.
opracowanie:
Biblioteka Szkolna
mgr Małgorzata Zielińska
mgr Agata Hajdas
Komentarze
Prześlij komentarz